Dominika Bychawska-Siniarska z zarządu Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka podkreśla, że nigdy nie spotkała się z tak kuriozalnym wezwaniem. – Nie ma do niego żadnych podstaw prawnych – mówi. – Dziennikarze mają nie tylko prawo, ale i obowiązek pisania o osobach publicznych, nie potrzebują na to żadnej zgody. Stawianie dziennikarzowi takiego zarzutu jest absurdalne. To nieuzasadnione uruchamianie aparatu prawa i wygląda na próbę tłumienia krytyki prasowej – podkreśla Bychawska-Siniarska.